Wychodząc na miasto, ciało bez muzyki się nie ruszy.
Zakładam sluchaweczki, na spragnione dźwięku uszy.
Muzyka, wypełnia całość mojej skromnej duszy.
Zapewne nikogo to nie wzruszy,
a Ja nie zniose tej katuszy.
Przybieram o kolejnych stopni gorąca celsjuszy.
Muzyka wciaż mnie chroni jakbym był z kauszy.
Nikt ani nic jej nie zagłuszy,
nikt ani nic jej świetości nie naruszy.
Wybieram nutka po nutce, jak owoc z drzewa gruszy.
Nuteczka po nuteczce, jak z bloku arkuszy.
Żadna się nie zgubia, żadna się nie zawieruszy.
Szperam między albumami, jak w dziełach antykwariuszy.
Do tego nie potrzebuje środków, ani żadnych funduszy.
I pamiętajcie że muzyka serca wasze skruszy.