Moja chmurka . Postanowiłam się dziś rozpisać jak nigdy. Jest niedziela, nie idę do koscioła. Wczoraj byłam umierająca, odwodniona i w ogole. Podrazniony żołądek ; wymioty te sprawy, dzisiaj już jest dobrze chociaż rano straciłam przytomność. Odbiegając od tematu , kurwa jak gorąco ... Może opowiem jak było w Krapkowicach , men. Nigdy wiecej wypadów rodzinnych , to nie na moje nerwy, głupie zamki. Do tego w jakimś zamku nocował niemiec który nie umiał polskiego , to poprosili mnie żebym się z nim dogadała , bo mam niemiecki od 2 lat. Porąbało? Pamiętam tylko tyle co pisało na ksiązce , czyli Der , das czy coś . No ale sprbowałam gadać z nim po angielsku , się jakoś udało dogadać, chociaż ten tempak nawet angielskiego nie zabardzo umiał. Byliśmy u wujka i graliśmy w bilarda , oczywiście moi rodzice we wszystkim przegrali z ciocią i wujkiem. Pozniej do restauracji na obiad, zamówiłam stałatkę " bałtyk " z krewetkami, krabem i tunczykiem, czemu własnie zawdzięczam podraznienie zołądka. Dobra, wystraczy. Wiecej mi się nie chce pisać, ciao.