Stojąc naprzeciwko widza, który wybrzydza,
tracę w jego oczach, bo nie próbuję się podlizać.
Ile gotowy stracić będzie mój wydawca,
gdy zamiast OSTRego poleci dicho w słuchawkach?
Chcesz wiedzieć brat, jak wygląda mój pokój?
Przed siebie mam sam bałagan w tym lokum.
Odkrywam, że w jednym metrze rosną butelki piętro po piętrze,
co to za miejsce?
Szacunek mam dla tego miejsca,
zawsze może być gorzej, co byś nie pomyślał.
Ten czar tu pryska, razem z nim wiara w cud,
daj Bóg, żeby nas nigdy nie znalazł głód!
Azyl za mało, daj mądrej głowy cenę,
urodzony w Somalii, za śmierć pod gołym niebem,
To dla moich przyjaciół, ludzi niezapomnianych,
za te wszystkie potłuczone szyby naszymi pięściami.
Siedem lat z gówniarzami, a bywa los okrutny,
siedem pięter, tyle dzieli ten blok od trumny.
Łódź moim domem, kocham ją jak rodzinę,
to ten świat mnie wychował, dumny jestem jak żyję!
Sekunda, koniec, wbite ostrze
Płonie krew, znika śmiech z życia, nonsens
Zbyt późno by zostać, zbyt wcześnie by mówić, że jest dobrze
Niby każdy ma świadomość tego jak jest na dnie
Nim upadnę swoje odbiorę lub zagarnę
Mam się wstydzić? Zobacz, świat jak z nas szydzi
Najlepiej być abstynentem - trzymam się tego trendu
Przynajmniej nie muszę po imprezie szukać zębów
Tu nasze miasto snów, tu nasze państwo oszustw,
wiesz nie mam zdolności, by czytać kłamstwo z oczu.