A ludzie starsi w większości nie żyja
Podwórko umarło już dawno to prysło
Cztery ściany ciszy, a ty jak pitbull na smyczy
Kiedy własny ból policzysz to impossible jak mission
Musisz żyć tu, a wisi czas na stryczku i milczy
Stumilowy las artystów, cmentarzysko myśli
Trudno zaufaj głosom wrócisz na boso
Chuj w to i osobiście pierdole to włączam turbo
Paranormalne tempo wypowiadania słów opanowane do perfekcji
A w nich zamontowane monumentalne obrazy po nuklearnej projekcji
Nikt nie wchodził nam w drogę, jak szliśmy każdy milczał
Tańcząc na lodzie ze wskazówkami zamiast łyżew
Chodź, zaśpiewamy dziś tak głośno jak tylko można
Gubiąc samotność i niech będzie zazdrosna
Chodź, zapukamy dzisiaj ot tak w tęczy okna
Może jeszcze nie śpi i wpuści nas do środka
Życie to bilet w jedną stronę, autostrada do śmierci
dobre prawa plus gorycz, stos pytań bez odpowiedzi
Na rap ten patent, nie na czas i pracę, nie na transformację,
By patrzeć inaczej i nic nie poradzę,
Będę tak żyć zawsze, będę jak w teatrze,
Zmieniam nastroje i klimat, i nie możesz mnie powstrzymać
Żeby rano wstać, żeby kurwa grać to
A pamiętasz jak mówiłem, że nie spadnę na dno,
Że marzenia się spełniają póki mamy siłę?
Mam swoją chwilę i zrobię to teraz albo nigdy, tyle...
Rzadko tam bywałem żeby móc nagrywać rap na chacie
Potem przejebane, wybacz, nagany nagrane raczej
Na szary świat od lat od tak to fakt ja - mam wyjebane
Na słaby rap, stek tapet, fuck it, zatem - mam wyjebane
Na martwe atrapy, przetarte schematy, ej - mam wyjebane
Na marne tematy, gdzie każdy ponad kimś jest - mam wyjebane
Ty skumaj trzy jak nie wiesz o co turla mi na pętli
Wchodzę do gry, a temperatura rozkurwia bębenki
Raz usiadłem sobie na skraju księżyca, przyczaj
Obok Małego Księcia i jego róży, dobry zwyczaj
Mówi mi się przywitaj, zapytaj, co słychać?!