Mam takie schizy, że leżąc wieczorami na łóżku, w pustym pokoju zaczynam myśleć czy ktoś mnie jeszcze potrzebuje,
czy komuś gdzieś tam w najmniejszym zakamarku serca choć trochę na mnie zależy.
Czasami ot tak po prostu, po moich policzkach spływają łzy,
to weszło mi już w nawyk,
bo wracam do wspomnień,
bo myślę o tym co bolało mnie najbardziej,
kto zadał mi ból, a kogo ja skrzywdziłam.
Czasami wydaje mi się,
że nie mam dla kogo istnieć.
Myślę, kim jestem w tym swoim " życiu " ,
którego scenariusza nigdy nie zrozumiem.
To bezsensowne,
ale myślę o tym,
wiedząc ,że nie uzyskam żadnej odpowiedzi,
bo sama sobie odpowiedzieć nie umiem,
a nie ma drugiej osoby ,
która miała by odwagę powiedzieć mi nawet najgorszą prawdę.
Ida.