I tak nie będziesz chciał zrozumieć, że to naprawdę przynosi ulgę. Przynajmniej tu mogę się wygadać. Nie chce wszystkiego mówić ani Dziuni, ani Miękini, bo nie chcę żebyś był u nich stracony, w sumie nie wiem czemu. Jakiś cholerny sentyment. I jak zwykle nie postawisz się w mojej sytuacji i nie pomyślisz ile dla mnie znaczyłeś biorąc pod uwagę to co z Tobą przeszłam i co do Ciebie czułam, dlatego musze to jakoś odreagować. Każdy ma swój sposób. Nie będę się tłumaczyć, ale każdy w nerwach mówi wszystko dobitnie, trochę koloryzując bądź też nie. Ile szczerej prawdy a ile złości, zawodu i wkurzenia jest w poprzedniej notce sama nie wiem. Nie umiem tego określić. Nie umiem ustalić swojego nastawienia do Ciebie, nie potrafię poprostu. Zupełnie nie wiem. Wiem, że nie będziemy razem, przynosi mi to w jakiś sposób ulgę, bo wiem, że nie będziesz mnie więcej ranił ani nie będę się męczyła, mogę zacząć żyć na nowo,a z drugiej strony to dziwne, że nie jesteśmy razem. Nie chciałam rozstać się w takich stosunkach, ale pękłam, w końcu nie wytrzymałam, wybuchnęłam i wyszło jak wyszło. Nie wiem czy to dobrze, czy nie. I nie zwalaj całej winy na mnie, bo tak łatwiej, to tak nie działa. Ja się do samego końca starałam. Ale teraz już po ptokach.
Usunę ten poprzedni wpis, może faktycznie jest przesadzony. Ale wyobraż sobie jak musiałam się czuć, że byłam zdolna do napisania takich rzeczy, bo nad tym pewnie też się nie zastanowiłeś. Zawsze staram się trzymać nerwy na wodzy, ale czasem, jak widać, się nie da. Są sytuacje, w których wkurwienie osiąga zenitu, ja tak właśnie miałam wczoraj.
By the way: Już wole dziecinne wypociny na blogu i fejsie niż zmiany w uczuciach co 2 miesiące.
Również się zastanów nad tym jak ze mną postępowałeś, czy to dla Ciebie naprawdę było fair?
Umiem wycofać się z zachowań, które przemyślałam i nie do końca są zgodne z prawdą, ale Ty w życiu nie przeprosisz mnie za cokolwiek, co zrobiłeś, a mnie dotknęło gdzieś głęboko w środku. Zawsze przepraszałeś tylko za błahostki. Ja umiem przyznać się do błędu (powiedzmy, że prawie) wprost, bo wiem, że to przeczytasz. Ale Ty zawsze jesteś idealny i nigdy nie powiesz prosto z mostu, że coś zrobiłeś źle, nigdy nie bierzesz pod uwagę moich uczuć, nie bo po co? Nie wiesz nawet jak to denerwuje. Ale ja to robię dla spokoju własnego sumienia. Czemu Ty tak nie postępujesz? Może nie chcesz widzieć swoich błędów...?
I ja dalej wiem swoje, a czy mam rację, czy nie, dowiem się w ciągu tygodnia, góra miesiąca. Jeżeli mówiłeś prawdę, a ja się pomyliłam to przyznam się do błędu, nie mam z tym problemu. Tylko jeszcze faktycznie muszę być w tym błędzie, a to się okaże.
Z tego co wiem i tak widzimy się u Dżasty na urodzinach, nie zepsujmy jej tego święta, chociaż nie uważam, żebyśmy to przecież zrobili. Wiemy, że co między nami to między nami, bez scen przy innych. Nie będziemy się prowokować to będzie dobrze. Chociaż szczerze mówiąc mam nadzieję, że do tego czasu emocje już opadną.