Na wadze 55,0 kg. Cel pierwszy osiągnięty. Nie ukrywam - moja waga dalej jest okropna. Przy 52,9 trochę się uspokoję.
W 18 dni da się schudnąć 5 kg. Wystarczy po prostu ćwiczyć i nie jeść zbyt dużo. Jeśli utrzymam tempo chudnięcia na 0,3 kg dziennie, to na wadze ujrzę 49,6 kg. To bez wątpienia byłoby piękne... Tworzę w mojej głowie plan na szybką redukcję, na spowolnioną redukcję i utrzymanie. Nie chcę żyć dietą. I mam nadzieję, że w te 18 dni mi się uda. Wtedy przejdę na spowolnioną redukcję i będzie można powiedzieć, że jem normalnie, tylko po prostu dbam o linię. 1000 kalorii. Ale na początku może 800? A jak już osiągnę dobrą wagę, to stopniowo do 1500. I jak będzie dalej spadać to więcej, no zobaczymy.
Dalej czuję się jak moja cholerna bajeczka miałaby się spełnić. Jejku, jak by pomyśleć, to strasznie to banalne. Skoro zjadłam już 130 kalorii, to mogę sobie pozwolić jeszcze na 470. Pamiętam, w mojej głowie ciągle kręci się ta myśl, nie mam nic innego do roboty jak dać radę. Tak po prostu.
Tam będę najlepsza. Nie mowy, żeby było inaczej. Mam nadzieję, że czekają na mnie za granicą.