Jestem tylko duszą. Głupią duszą, która woli mówić swoje myśli zamknięte w ramach, co wydają się mówić o czymś innym. I śmieję się do rozpuku, kiedy inni odpowiadają na te ramy. I lubię być upita, a i bardzo uwielbiam, kiedy ktoś jest razem ze mną i siadamy i wtedy możemy posługiwać się tylko dzikością dusz. Uwielbiam prawdziwość po alkoholu. Uwielbiam wyzbycie się tych zbędnych granic. Uwielbiam tą lekkość nieukładalnego ciała, z którym w końcu mogę poczuć zjednoczenie.
Szukam połączenia ciała z duszą. Harmonii. Wspólnych komunikacji i współpracującego oddechu. Ale ręcę są jakieś nie moje, nogi nie moje, korpus nie mój. Tylko dusza nimi kieruje. Kiedy te pieprzone części ciała zaczną żyć trochę samoistnie? Nie chcę być tylko ciałem, ale to strasznie duszy szkodzi, kiedy nie chce jej pomóc żaden palec, włos czy pieprzona rzęsa.