' Jutro bedzie lepiej '. Zawsze z tym przekonaniem klade sie do lozka. Bo przeciez, skoro jest zle, to nie moze byc jeszcze gorzej, musi byc wkoncu moment kiedy pojawi sie swiatelko w tunelu, kiedy bedzie lepiej.
Wpajam na sile sobie ta mysl do glowy. Gdy wstaje i widze, ze wzsystko jest tak samo szare - ze nic sie nie zmienilo, winie kazdego w kolo, tylko nie siebie. Dlaczego, po tym wszystkim co sie dzieje, nie jest lepiej? Dlaczego nic sie nie zmienia? Moze niektorzy ludzie sa skazani na wiecznego pecha?
Na sile szukam powodu, powodu, ktory znow wskrzesi we mnie ogien.znalazłam . Wiem. Wiem dlaczego. To moja wina. To tylko moja wina. Czekajac na szczescie zapominam, ze trzeba mu jakos dopomoc - ze jezeli liczymy na poprawe, przejasnienie.. trzeba zrobic krok w tym kierunku. Trzeba zaczac dzialac, trzeba zaczac robic cos, co nam pomoze. Cos, co rozwiaze problem.
Tutaj jest haczyk.. Czy potrafie to zrobic? Tego nie wiem. Nie wiem czy mi sie uda. Wiem, ze bede probowac. Warto.