"Mam na wyciągnięcie ręki szczęście,
cel widzę częściej,
daje słowo oddałbym wszystko żeby dziś być gdzieś z Tobą."
Wiesz jaki to ból, kiedy kochasz, a tak naprawdę nie masz kogo? Powoli się wypalam,
Raz z wiatrem, raz pod wiatr, mimo wszystko czuję nadal ten żal. Kto do mnie wyciągnie rękę, skoro nie ma nikogo obok? Samotność zaczyna boleć. Smutek z powodu braku drugiej osoby u boku nasila się coraz bardziej, coraz częściej bywa niedowytrzymania. W końcu coś we mnie pęknie.
Myślę o tym, by wytrzymać jeszcze, by wreszcie odnaleźć swoje szczęście, poczuć się kochana i kochac, po prostu kochać... potrzebuję czułości.
już nie jara mnie zycie w samotnosci...
Coraz częściej zamykam się w sobie i nawet nie staram się nikogo bliżej poznać, nie potrafię się przed nikim otworzyć.
Sama nie wiem czego chce, kiedy jest już blisko wycofuję się, jest tak od zawsze, wiem że mimo to powinnam się przełamać, przestać udawać, dać sobie szanse na poczucie delikatnego szczęścia!
Nic nie ma sensu, nie czuję tego co pisze,
pisze bo pisze, tak naprawdę nie wiem po co, może w ten sposób staram się wygadać? wyrzucić z siebie to wszystko?
niewiem.