Pojawiam tu się bardzo rzadko i pewnie już nawet nikt tu nie wchodzi bo przecież po co? Pojawiam się tu zazwyczaj jak jest złe i są rzeczy z którymi sobie nie radzę. Przynajmniej mi się tak wydaje bo przecież ponoć los nigdy nie zrzuca na nas więcej niż możemy udźwignąć. Generalnie zawsze staram się być dobra dusza taka dobra ciotka, która przytuli i doradzi. Niektórzy mówią ze niezła ze mnie mediatorka choć chyba to słowo nie do końca oddaje moja naturę. Raczej pomyliłam powołanie i powinnam być psychoterapeuta 😂 lubię wysłuchać, doradzić i pomoc, sprawia mi to przyjemność ze moja osoba może ulżyć komuś w cierpieniu, a może lubię to uczucie ze czuje się komuś potrzebna. Bo przecież o to w życiu chodzi żeby być komuś potrzebnym. Najgorsze jest jednak to ze nie mogę sobie sama pomoc. W życiu spotykają nas złe rzeczy po to żeby przewartościować dwoje życie i chyba po raz kolejny mnie coś takiego spotkało. Co roku mniej więcej w okresie wakacyjnym spada na mnie jak grom z jasnego nieba coś bardzo złego w zeszłym roku moja mama miała ciężka operacje i mój ex był w śpiączce z której mówiono ze się nie wybudzi... wszystko skończyło się dobrze za równo mama jak i były hasają zadowoleni z życia. W tym roku po raz kolejny usłyszałam kolejna zła wiadomość tylko w tym przypadku jestem totalnie bezsilna. Przynajmniej tak mi się wydaje. Jak tu teraz samemu dla siebie znaleść złoty środek żeby pomoc sobie nie raniąc innych?