matko święta. śniło mi się, że robię notkę wczorajszą. źle jest xd
zwykły ten dzień. monotonia jest fajna. cieszę się z niej. hm, ona chyba trwa, ale tego sie nie zauważa, bo ja jestem przekonana, że monotonia sprzed tamtej zimy już nigdy nie wróci. (boże, ale brednie, masło maślano - masełkowe). chodzi o to, że monotnia jest. i twa. ALE JEST TAK BEZNADZIEJNA I DO BANI, że mi przykro że jej nie doceniam.
chociaż tak na prawdę mam życie jak w madrycie.
w szkole nie tak koszmarnie, najpierw egamin (matko, jak słowo daję, dałabym łeb że to pisałam, a wczoraj ledwo komputer włączyłam!) to był najtrudniejszy egzamin w moim życiu. potem próba na metro, narzucanie się piotrowi, do domu, na majówke, na pogawędkę, myć się, spaać <3
akon - sorr, blame it on me