aokuro

Ohayo!

Kurwa, jak jeszcze raz usłyszę, że "jest mi zimno", "Jezu, jak ja nie lubię śniegu", to uduszę. Jak można tak bardzo chcieć lepić bałwana, a taj bardzo narzekać, kiedy śnieg już w końcu spadnie? Owszem, może nie jest na rękę, jeśli macie ułożoną fryzurę, czy nie chcecie mieć mokrych ubrań, toreb i tak dalej, ale to nie jest w końcu lato. Nie rozumiem, jak nosząc przy -10-stopniowym mrozie szpilki i spudniczkę, można narzekać. Ubierz się kurwa, to przestaniesz.

Nikt w końcu na nas na ulicy nie patrzy, tylko idzie swoim torem, myleby tylko już w końcu dojść do domu, szkoły, czy gdziekolwiek, gdzie jest ciepło. Zamiast narzekać, lepiej się ubrać. Mnie tam cały czas jest za gorąco, bo moja kurtka jest jak pieprzony namiot i mogę się w nim normlanie schować, ale nie lubię, kiedy jest mi zbyt ciepło. Jestem na tyle zahartowana na te wszystkie mrozy, że najodpowiedniejszą temperaturą, a nawet progiem temperatury, która nie jest dla mnie jeszcze za wysoka, jest 17 stopni.

Dlatego w szkole, gdzie wynosi ona mniej więcej 22-24, umieram, kiedy zaraz potem mam zapieprzać z buta na przystanek w taką śnieżycę. W domu to samo. Dlatego kiedy tylko mogę, chronię się przed tym ciepłem - tak, przed ciepłem, nie mrozem - jak tylko się da.

Nie pozwalam grzać piętra, więc w moi pokoju i przedpokoju z komputerem jest około 13-15 stopni. Wolę to, niż gorączkę, która panuje na dole. Nie dziwię się, że wszyscy chorują, kiedy to nie sam mróz jest bezpośrednią przyczyną choroby, a to, że często się ona zmienia, a nasz organizm nie nadąża, za ogarnięciem tego, jak ma się zachować.

To takie... Dość dziwne wytłumaczenie, ale chyba da się ogarnąć. Dlatego albo się hartuj, albo kurwa cieplej się ubierz. Tylko już nie narzekaj na zimę, bo ona nie jest winna temu, żę nie myślisz. No. Aśśe zdenerwowałam.

Co do mnie, to dzisiaj nic specjalnego, poza zdobyciem paru mang i straceniu funduszy na kino. ;c Nie mogę iść na maraton Władcy Pierścieni na całą noc, więc chciałam się wybrać chociaż na Frankenweenie, ale teraz nie wiem, jak tego dokonam. Znowu będę musiała pasożycić na moich biednych rodzicach, którzy i tak mają po dziurki w nosie moich pomysłów. Kiedy tylko przypominam im o Bamboo albo węglu, odwracają tylko wzrok i wzdychają , jakbym nie potrafiła mówić o niczym innym.

W każdym razie wykorzystałam już kasę na kino, ale za to kupiłam sobie kolejny tomik Pandora Hearts, Vassalorda, pierwszy tomik Hetalii (chociaż nie wiem, dlaczego w Empiku jest pierwszy, skoro jeszcze rok temu był czwarty o.0) i one-shoty shounen i shounen-ai. Czekam tylko na pierwszy tomik Soul Eater, następny Stigmaty i Pamiętnika Kociłapki (Chociaż nie wiem, po co kupiłam pierwszy tom - to w końcu takie dziecinne. Ale może właśnie o to chodzi? Może to właśnie mój sposób od odciągnięcia się chociaż na chwilę od yaoi i shounenów takich jak Hellsing, czy Elfen Lied? Może.)

W każdym razie muszę jeszcze dokupić sobie w końcu pozostałe tomy FMA i one-shocik Keep Out. Ehh, nienawidzę zakupów przez Internet... Uh, FMA tom 18 miał być już w październiku, jak mi się wydaje, ale dupa - nie ma go, a zaraz święta. -,-

gÓpie Internety, że tak się wyrażę.

No, właśnie wróciłam do domku, jutro gegra, a ja nic nie umiem. Poza tym dostałam dzisiaj 3 z fizyki i jestem z siebie dumna. Ta ocena może mi pomóc w podwyższeniu oceny semestralnej. Jeszcze nigdy nie miałam nawet trójki, a tutaj - chcę mieć trójkę. Ehh, pierwsza gimnazjum to jednak była fajna sprawa. Nic nie robiłeś, a same piątki w dzienniku. Teraz jest podobnie, z tą różnicą, że w dzienniku są same zagrożenia...

No, idę się uczyć. Ja ne. ^^