znów to wszystko powróciło.. mogę nazwać się z powrotem nicością i smutkiem. czy to nie zrobiło się cholernie nudne ? cofnęłam się lata świetlne w tył, moje stopy znalazły się na krawędzi, za mną tylko przepaść, w którą mogę spaść w każdym momencie. tak niewiele dzieli mnie od ponownego mroku, od ponownego leżenia w łóżku całe dnie, czy warto mieć kontakt z ludźmi? znów go tracę, i ciągle powtarzam znów, znów i znów. pajam nienawiścią. mam dość szczęścia innych, odkryłam w sobie pierdoloną egoistkę, zazdrosną egoistkę... która nienawidzi samej siebie.