Nowy Rok.. mimo iż mam wielu przyjaciol, ktorzy trwaja przy mnie i ucza mnie jak zyc, jak zadbac o swoja dusze... czuje pustke. Wiem, ze powinnam byc teraz szczesliwa, przeciez jestem wolna i moge robic co chce... nie jestem. Milosc mnie zabija, psuje cząstke mnie. Dusze sie w tym wszystkim, nie potrawie dojsc do ładu. Ciezko.. Mimo iz zaczelam od nowa, sformatowalam swoja dusze, to cos w srodku strasznie mnie przyciska.. Nie potrafie tego okreslic.
Wczoraj dziwny wieczor. Dwa piwa, troche wina i mi stykalo, by miec szal glowy. Mata do tanczenia, piosenki z dziecinstwa, towarzystwo bez ktorego nie wyobrazam sobie picia i ja.. w pelni swiadoma tego co robie, ale z zimna krwia, by nie poddac sie i pokazac wszystkim, ze sie podniose! Że dam rade! Do tego dąże.