przyszedł ten czas, nieunikniony
i przyszła rozstania chwila,
on stoi tuż przy niej rozpromieniony,
i szepcze "pozostań Kamila".
Lecz późna godzina i w drogę już czas,
znika jej postać w oddali
"nie będzie już Luby, nie będzie już nas,
niech inna twe serce rozpali".
Wtem szarpnął jej ramię, przytulił w ramiona
całując usta namiętnie,
nie protestując, lecz sama zdziwiona,
oddała pieszczotom się chętnie,
powiada do niej "zabierz me serce,
by żadnej nie pokochało"
i szybkim gestem, cały w rozterce,
ugodził sztyletem swe ciało.
Powoli, po trochu, swe siły tracił,
z wolna zamykał powieki,
zbyt wielką cenę za miłość zapłacił,
lecz teraz już zasnął na wieki:(