Weekend był całkiem cioekawy...chciałem potanczyc, to miałem na to szanse i okazje i zkorzystałem z obu opcji :)
Innymi słowy przebawiłem dwie nocki, więc niedziela była dniem żałoby w moim pokoju... Teraz właśnie wróciłem z pracy co widze... mama mi w pokoju posprzątała... ale tak dokladnie, bo już nie ma pustych puszek i butelek za łóżkiem... może to i dobrze, bo sam bym to zrobił dopiero przed świętami, albo imieninami, ale to już na marginesie...
Na wykłady trafiłem ale jakoś tak sie nie chciało siedzieć... ale trzeba:/ suma sumarum nie wysiedziałem do konca, bo jakiś owad mnie dziabnął w kark i strasznie mnie boli(od soboty)dzisiaj z tym do lekarza ide...
No i to by było na razie na tyle... z imprez miałem zdjęcia, ale są barrrdzo złej jakości, tak więc nie dodam żadnego.
Na zdjęcięciu jestem ja i motylek... owadzik, który sie do mnie przyczepił i chyba polubił skoro do zdjęć nawet ze mną pozował :)
Pozdrawiam