taboo.

głowa mnie boli.
i jakoś tak jest mi dziwnie.
jeśli ktoś mnie zaraził, to nie będę miał litości.
żadnej.

jak zawsze.

prosiłem, żeby odwołali mi jakieś ćwiczenia w końcu.
tak, i owszem.
ale może nie pierwsze, nie na 9.00 rano i nie wtedy, jak już jestem na uczelni.?!
składam ową reklamację na dzisiejszy brak makrostruktur.
na zapowiedziany przez ów fakt zapieprz dnia 9 maja także.
przecież to nie moja wina.!

z osińskim uskuteczniliśmy w związku z tym spacer niesamowicie wiosenny.
a to po sałatkę (wiesz, że na szczęście matka zrobiła mi zapas.?! *.*), a to po pepsi twist, a to po wodę.
i jestem prawie pewny, że wyczaiłem swoją pożądaną od dawna milka's caramel & buscuits <3.

zdecydowanie jestem celebrytą.
nadal.
fenomen na miarę kierunku studiów na jakich jestem.
a i owszem.

na zdjęciu ( i jest czarno-białe.! ): wik & najcudowniejszy kejcik. nasza dwójka tak rozkosznie wygląda niestety tylko na zdjęciach. i w bardzo przelotnych chwilach rzeczywistości. ale i tak się kochamy. tak wiem, kejcik jest prze b o s k i <3.

wik.

p.s. czy już szczytem lenistwa będzie, jak nie pójdę jutro na kręgle.?

p.s.2 muszę kupić sobie lecytynę. w końcu "warto pamiętać" a u mnie z tym ostatnio jakoś niebardzo.. o ile oczywiście nie zapomnę.

p.s.3 świetnie mi idzie tycie. wręcz wybitnie ;x.