ciężko ciężko.
a tam ciężko, raz ciężko a raz nie.!
nie takim rzeczom już w życiu stawiałem czoła, no tak czy nie.?
więc właśnie.
irytują mnie ludzie.
dobitnie. doszczętnie. nieopisanie.
nie jestem ani informacją, ani błękitną linią, ani tymbardziej sprzedawcą złotych środków.
z płaczem to zawsze biegnie się pierwszym,
ale żeby zaistniało sprzężenie zwrotne - boże broń.
hasło przewodnie ostatnich dni
pt: "wiosno, wal się",
jeśli tak to ma wyglądać (2 stopnie o siódmej rano w połowie kwietnia - seriusli.?!?)
zamieniam się w kujona.
inaczej.
pierwszy raz zdarzyło mi się wyrazić zainteresowanie zadanymi tekstami.
no bo i na patologię o alkoholiźmie (- doktor b.: no to przechodzimy do zagadnień praktycznych, na początek alkoholizm czyli.. -wik: ..wszyscy przychodzimy na zajęcia nawaleni.?! *.*), i na wydarzenia polityczne wreszcie o polityce (żeby tylko skubana kartkówki nie zrobiła..), i na makrostruktury o strukturach zawodowych w Polsce (czas okazać werbalnie "dobre socjologiczne myślenie" o którego istnieniu u mnie wie tyle doktor n.). najbardziej jednak *zaszalałem (*bardziej odpowiednie jest: odje.ałem) z hms'em zgłaszająć się do referowania tekstu. specjalistycznego. w języku angielskim. na 24 strony. jako jedyny z grupy. no.na.miłość.boską.. ;x.!
a co mi tam.
widać okres alienacyjno-naukowy nadszedł.
ten oczekiwany przed sesją zimową.
trochę opóźniony.
aha, międzynarodowe święto.
Lady GaGa - Judas.
nie mam nic więcej do wykrztuszenia * _ *
wik.
p.s. a dzisiaj w rossmann'ie farbę do włosów kupował poseł kaczyński.!
p.s.2 żaden kasownik nie oprze się mojemu urokowi. i barchanowym majtom.