Mówią, że Konstanca jest brzydka, brudna i bez charakteru. Ale to przecież miasto portowe. Istna mieszanka religii (meczety, cerkwie i kościoły), stylów (od starożytności przez secesję aż po socreralizm) i ludzi (Rumuni, Cyganie i sporo przyjezdnych). To miasto tętni życiem i podobnie jak życie ma różne odcienie. Jest piękno i brzydota, jest bieda i bogactwo, jest sacrum i profanum... To dusza rumuńskiego wybrzeża. Można zrozumieć wymuskanego przez rzymski "klimat" Owidiusza, że nie był tu "szczęśliwy", można zrozumieć utyskiwania "turysto-plażowiczów", można zrozumieć narzekania ludzi poszukujących tu "rumuńskości" ale... jeślki spojrzeć szerzej to jedno z Miast Prawdziwych. I w tym jego czar :)
P.S. Co do Miast Prawdziwych pisałem o nich tutaj - http://www.photoblog.pl/grafzero/22673724 . Wprawdzie Konstanca ma parę "perfumowanych trupów" (bedzie o nich w nastepnych notkach) to jednak ich różnorodność, a czasem sposób dalszego ich użytkowania, powodują że wybaczam te drobne niedogodności.