Naiwność ma dwie twarze. Jedna jest urocza. Z uśmiechem spogląda się na osobę, która we wszystko wierzy i nie przejmuje się potknięciami, zakładając, że wszystko będzie dobrze. Jak małe dziecko. Druga twarz jest przerażająca. Z drżeniem wpatruje się w człowieka, który bez zastanowienia brnie w coś bez przyszłości, wystawiając się na kolejne zranienia i sytuacje, z którymi może sobie nie poradzić.
Naiwności większość ludzi wyzbywa się dorastając. Gdzieś znika zaufanie do świata. W końcu popełnione błędy mają uczyć, żeby znów nie zrobić głupoty. Tylko nie wszyscy potrafią się tego nauczyć i nie wiem czy to powód do radości czy zmartwienia...
Ostatnio moja ulubiona modlitwa: Litania pokory.