Hejka:) No w końcu udało mi się dodać kolejne zdjęcie z Kamesznicy bo w końcu dostałam fotki. Obiecuję że teraz więcej będzie o oazce. A zaczne od świadectwa. Powiem szczerze że naprawdę poczułam obecnosc pana Boga na tej oazie. było ciężko na początku. Tak na prawdę to była walka z własnymi grzechami, słabościami, niezagojonymi ranami z przeszłości. Bóg jenak cały czas był przy mnie i pozwolił mi doswiadczyć prawdziwego wyjścia z niewoli samej siebie. Była to bardzo trudna operacja. Bóg przeprowadzał najtrudniejsze i najważniejsze zabiegi w Namiocie spotkania a niektóre powierzał swoim lekarzom i lekarkom pomocnikom(moderatorzy i animatorzy):)Nie braklo również tych, którzy zmieniali opatrunki mego serca, wspaniałych pielegniarzy i pielegniarek:)(Wszyscy wspaniali ludzie).Tak na prawde to droga przes pustynie trwa,nie jest łatwo ale wszystko moge w Tym, który mnie umacnia:) Trzymajcie sie ciepło, niebawem dalsze notki z oazki. A na zdjęciu oczywiście prawie cały II ONŻ, prawie bo nie ma Marysi i ani, gdzieś uciekły. Heh;) Pozdrowionka dla wszystkich:)