Mówiłeś mi, że przyciągam gniew,
że za nic masz mą niewinność.
Kazałeś mi trudną drogą iść,
za stróża mieć tylko ciemność.
Patrzyłeś jak wolno staczam się i spadam w otchłań bezdenną.
Widziałeś jak mieszam z winem krew,
by obłaskawić codzienność.
tak mało słów do wypowiedzenia...