*Oczami Ally.
Siedziałam na kanapie, przyglądając się obcym mi ludziom. Charlotte właśnie wyszła z domu bo się pokłóciła z Mr. Justinem. On wie, że nie jest za dobrze, ale musi dolać swojej oliwy do ognia. Tego jeszcze jej brakowało. Justin usiadł koło mnie na dużej kanapie i dawał widoczne znaki, że jej wkurzony.
- Gdzie Charlotte ? - spytałam go ściszonym głosem.
- Skąd mam wiedzieć ! - wydarł się na mnie. Przewróciłam oczami. Zza okna słyszałam głośny pisk opon.
- Co to ? - spytałam samą siebie.
- Ally ! Nie zadawaj tak głupich pytań ! Ktoś pewnie się ściga czy coś, wiesz jak to jest w Ameryce, tu ciągle coś się dzieje. - wybuchnął Justin i odszedł.
- Dobrze proszę pana. - aż zaczęłam się go powoli bać.
Ktoś wbiegł do domu, usłyszałam trzask drzwiami.
- Ally, Charlotte gdzie Charlotte ? - Harry podbiegł do mnie, kleknął i zaczął panikować. - Wszędzie was szukałem, martwiłem się o Charlotte, gdzie ona jest ? - każdy w pomieszczeniu mierzy wzrokiem Harrego.
- Spokojnie Harry. - próbowałam go uspokoić. Złapałam go ze ręce. - Harry spokojnie. - mówiłam delikatnym głosem. Chłopak powoli brał regularne wdechy i wydechy. Uspokajał się, ale jednocześnie był kłębkiem nerwów.
- To powiesz mi gdzie jest Charlotte ? - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Wyszła na chwile zaraz powinna wrócić. - to widocznie go nie uspokoiło, chciał wiedzieć konkrety, ale ja właśnie faktów nie znałam. Jego zdenerwowanie powoli udzielało się również mi. To było dość niezrozumiałe, że tak bez słowa wyszła i do tej pory jeszcze nie wróciła.
- Harry jak mnie, nas znalazłaś ?
- Zadzwoniłem do Justina i powiedział mi gdzie jesteście. - siedział smutny na kanapie obok mnie.Zapadła grobowa cisza, każdy czekał na Charlotte. Nikt nie chciał dołować innych niepotrzebnie, więc siedzieliśmy w ciszy,
- Zadzwoń do niej jeszcze raz. - powiedziałam do Harrego, nie patrząc mu w oczy. Wpatrywałam się w pusta przestrzeń. On wyciągnął telefon i wsłuchiwał się w głuchy sygnał.
- I no ? - spytałam go ze łzami w oczach.
- Poczekaj.. - powiedział do mnie jakby słyszał coś podejrzanego. Obróciłam się w jego stronę i czekałam tak jak mi kazał. Zakrył rękę buzie i wyglądał tak jakby zaraz miał wybuchnąć płaczem.
- Harry co jest ? - spytałam go zaniepokojona.
- Co mam zrobić ? - spytał osoby z którą rozmawiał. - Więc o 16, jutro ? - upewniał się. - Przyniosę. - rozłączył się i wziął głęboki wdech. Był widocznie roztrzęsiony tą rozmową.
- Harry co się dzieje ? - trzymałam rękę na jego ramieniu. - Powiedź co się stało ? - drżał mi głos i nie mogłam złapać prawidłowego oddechu. Wszyscy czekaliśmy na jego odpowiedź. - Harry powiedź w końcu ! - wybuchłam. On oparł się ponownie o sofę.
- To oni, oni porwali Charlotte. - ocierał oczy z łez nie chciał żeby ktoś je zobaczył. Chciał być silny, dla Charlotte.
- Kto Harry, kto? Czego chcieli ? - zadawałam mu niezliczoną liczbę pytać. Wstał nagle i wyrzucił z siebie to wszystko.
- Porwali Charlotte. Rozumiesz ? Chcą ty pieniędzy, które wisi im Justin, a jeżeli nie to możemy się pożegnać z nasza przyjaciółką. - posłał Justinowi zabójcze spojrzenie. Zaczęłam strasznie płakać, że niby chcą mi zabrać moja ukochana siostrę ?! Pytałam sama siebie. O niee, odpowiadałam.
- To wszystko prze ciebie. - Harry podszedł do siedzącego przy kuchni Justina. - Gdyby nie ty wszystko by wyglądało inaczej. - miedzy jego i Justina twarzą, odległość zmalała. Harry zaczął naskakiwać na Justina, a on się bronił. Reszta towarzystwa stanęła w obonie Justina i zaczęła odpychać Harrego.
- Ej, ej chłopaki, nie teraz. - podeszłam do nich i próbowałam ich od siebie przynajmniej o drobinę odsunąć. Gdy udało mi się ich od siebie oddalić o kilka centymetrów. - Może byśmy się zastanowili co lepiej zrobić z ta cała sytuacja, a nie bili się, co wy na to ? - spojrzeli się ma mnie i zaczęli dumać. Co by tu zrobić ? - Dzwonimy na policję, czy nie ? - spytałam ich.
- Wyśle, że tak. . - odezwał się pierwszy Harry.
- A ja myślę inaczej. - posłałam mu zabójcze spojrzenie i krzyczałam w głębi duszy ' Po co ty to robisz ? '.
- Ha. - wyśmiał go Harry. - Bo ty wiesz co jest dla niej najlepsze. - rozzłościł tym Justina, ale myślę że Harry miał racje. Ponownie się do siebie zbliżyli i przy tym postawili mnie w niekorzystnej sytuacji, bo ja stałam po środku ich.
- Panowie pamiętajcie co teraz jest najważniejsze, a mianowicie - Charlotte. - upomniałam ich, a oni nadal posyłali sobie zabójcze spojrzenia.Po jakiejś chwili uspoili się. Justin wstał i wyszedł z salonu. Było niezręcznie. Potem do domu wpadło kilku dziwnych typów, od razu wstałam kiedy przekroczyli drzwi pewna, że to Ci którzy porwali Char i wrócili po swoją należność. Justin powoli zszedł do nich po schodach do salonu i posłał im cwaniackie uśmieszki. Zaczęli się witać i wyszli z domu. To było dziwne, nie przypuszczałam, że ma takich znajomych.
Atmosfera była straszna. Łzy cisnęły mi się do oczu ... Charlotte wciaż nie było.
Po dwóch godzinach męki usłyszeliśmy pisk opon. Justin wszedł do domu otwierając drzwi butem, na rękach miał Charlotte. Była cała poobijana, wyglądała fatalnie. Mam wrażenie, że miała ogromną ranę na głowie Wszedł z nią po schodach nawet nas nie informując o niczym. Próbowaliśmy z Harrym się do niej dostać, ale jego kumple nam w tym przeszkadzali ... Na krótko po tej dziwnej sytuacji z góry słychać było krzyki ... Wtedy w ułamku sekundy dotarło do mnie, że muszę się tam dostać ...
Dawno nie pisałam ... Sorry. Kiara pomogła mi dokończyć.Będźcie wyrozumiali dla Kiary, właśnie zerwał znią chłopak :( To strasznie smutna historia. Nie chcę opowiadać.
-Avan.
Inni zdjęcia: :* cooooooonePo trosze, po trochu. ezekh114Ja coooooooneJa coooooooneNa motorze coooooooneW Toruniu coooooooneJa coooooooneButelkowe u kuzynki coooooooneW kościele cooooooone:* cooooooone