*oczami Charlotte.
Cholera ! Co za sytuacja. Najgorsze było to, że już weszłam do garderoby, Ally sobie poszła a mi nie ma kto odpiąć zamka od sukienki. Wyszłam więc z garderoby na powrót, a tam :
-Nie mam nawet jej numeru ! -mówił Zayn chodząc w kółko.
-Ale ja mam -szepnęłam.
- Proszę - szedł w moją stronę składając dłonie jak do pacierza -Dasz mi go ?
-Byłoby romantyczniej gdybyś za nią pobiegł - powiedziałam z uśmiechem.
-Racja !- rzucił się biegiem krzycząc głośno jej imię.
-Niech tu wróci ! - krzyknęłam za nim.
Kiedy zniknął nam z oczu, wszyscy spojrzeli na mnie.
-Mam problem - szepnęłam.
-Jaki ?
-Potrzebuję Ally ...- odparłam. Hazza zrozumiał.
-Zamek ?-zapytał. Zakryłam dłonią usta, pokiwałam głową. Wtedy w pomieszczeniu pokazał się zdyszany Zayn, Ally przyszła z nim.
-Moje zbawienie.- powiedziałam.
-Zamek ?-zapytała. Kiwnęłam głową- Przepraszam, zapomniałam - szepnęła z uśmiechem. Weszłyśmy do garderoby.
-Poprosił mnie o numer telefonu ! -krzyknęła kiedy zatrzasnęłam za nami drzwi. Zaczęłyśmy piszczeć jak debilki. Pewnie to słyszeli ...
-Pobiegł za mną - usiadła na podłodze. Odchrząknęłam, aby jej przypomnieć, że jest tutaj dla mnie. Odpięła pospiesznie zamek.
-To takie romantyczne - powtarzała.
-Tak .... - mówiłam przebierając się.
-Chciał mój numer - mówiłą.
-Mówiłaś już.
-Co robiłaś sama z Harrym ? -krzyknęła nagle.
-Patrzyłam w lusterko.
-Tylko ?
-No ...
-Za to powiedział Ci, ze wyglądasz pięknie.
-To nic nie znaczyło.
-No nie wiem. Zemdlałaś na jego widok, to musi coś znaczyć.- zaśmiałam się i pokazałam, że przebrałam się już.- Próbowali Cię zabić gdy powiedziałam, że ta kiecka to na wyjście z Justinem.
-To dziwna sytuacja - szepnęłam i uchyliłam drzwi. Wyszłyśmy, wciąż czekali.
-Damy sobie radę, Char wróci ze mną - powiedziała Ally do Harrego i spojrzała na Zayna. Patrzył na nią oczyma kota ze Shreka, zaśmiała się.
-Jak wolisz - szepnął do mnie Hazza i ruszył w stronę drzwi. Cała ekipa ruszyła za nim. Zayn wciąż czekał, Ally zwolniła. Może chcą porozmawiać - pomyślałam. Ally wyjęła z torby marker, napisała mu na dłoni numer. Szłam wciąż przed siebie. Hazza odwrócił się i spojrzał za siebie. Odnalazł mnie wzrokiem, ale nie zatrzymywał się. Szedł dalej. Wyprzedziłam uprzejmie Nialla i Louisa. Byłam już koło Harrego, ale nie dotrzymywałam mu kroku. Szedł zbyt szybko.
-Chciałabym -zaczęłam, ale nie zwalniał.-Ci podziękować- zwolnił- Za miłe słowo i przeprosić.
-Przeprosić ?-zdziwił się. Na początku chciałam go przeprosić za Justina, a potem zwątpiłam.
-Za całokształt.
- Nie przepraszaj. -spojrzałam na niego, posłał mi uśmiech. Jego dołeczki ujawniły się.
-Fajne dołeczki - szepnęłam dotykając jednego opuszkiem palca i zabierając dłoń na powrót. Śmiał się. Szłam przed siebie.
-Char !- krzyknęła za mną Ally- Zaparkowałam po drugiej stronie.- zbliżyłam się do Harrego i przytuliłam go na pożegnanie. Chciał musnąć mój policzek, odsunęłam się.
-Nie chciałabym zemdleć, a to podłoże nie wygląda na bezpieczne.- zaśmiał się i mimo wszystko musnął szybko mój policzek.
-Nie jest Ci słabo ?- upewnił się.
-Obawiam się, że mój stan nie jest najlepszy.
-Lepiej już idź - powiedział puszczając mi perskie oko- Dla własnego bezpieczeństwa - dodał.
-Jasne. Pa.- szepnęłam, ale nie mogłam się oddalić, wciąż trzymał moją dłoń.
-Ja nie mdleję. -wskazał na policzek. Musnęłam jego policzek i dopiero odeszłam, Ally już czekała. Pożegnałam się ze wszystkimi.
W domu czekał już Justin. Ubrałam czarną bluzkę, czarne rurki i wyższe buty na koturnie. Związałam włosy w kitkę i zeszłam na dół do salonu gdzie czekał Justin.
-Idziemy- zażądał. Krępująca cisza doprowadzała mnie do istnego szaleństwa. Gdy dojechaliśmy do restauracji wysiadłam za samochodu i ruszyłam w kierunku restauracji goniąc Biebera. Był nieźle wkurwiony. Zupełnie nie rozumiałam dlaczego zabiera mnie na tą jebaną kolację, skoro jest taki zły. Chwycił mnie za łokieć odwracając się do mnie na chwilę i poprowadził w miejsce gdzie zajęliśmy nasze miejsca. Nie miałam najlepszego humoru, szybko mi się udzielił.
-Witam, nazywam się -zaczęłam kelnerka, ale Justin jej przerwał.
-Dwa razy woda i canelloni w sosie koperkowym. -zażądał i posłał kelnerce jeden ze swoich najcudowniejszych uśmiechów, dla których mogłabym zabić.
-Kurwa - zaklął cicho pod nosem.
-Zamierzasz być taki wściekły cały wieczór ?-zapytałam z wyrzutem i nuta wyczuwalnego sarkazmu.
-Nie- posłał mi sztuczny uśmiech- Zaraz rzucę się na kolana z bukietem róż i podziękuję Ci za przyjście.
-Wiesz co Justin ? - zapytałam kipiąc ze złości.- W dupę wsadź sobie tę zajebaną kolację.
-Suka- skwintował
-Chuj -odparłam. To co nas do siebie przyciągało to to, że poza moim domem, w którym z Justinem gramy parę idealną jesteśmy właśnie tacy. Wstałam i ruszyłam na parking. Szlag mnie trafił jak przypomniałam sobie, że jestem tutaj z nim, jego samochodem.
-Char !- krzyczał za mną.
-Spieprzaj Bieber.
-Co ty odpierdalasz dziewczyno ?-krzyczał za mną.
Moja i Justina historia jest wyjątkowo barwna, ale znamy ją tylko my. Tylko my wiemy jak to jest zwyzywać się od najgorszych a potem spędzić noc na oglądaniu gwiazd. Tylko my wzajemnie znamy swoje najgorsze strony. Co jest w tym wszystkim najfajniejsze ? Kiedy wracamy w towarzystwo ludzi zapominamy o wszystkim i udajemy, że jest dobrze.
-Spieprzaj sukinsynie ... - chwycił mnie za nadgarstek.
-Uważaj Charlotte- zwrócił się do mnie a jego oczy miotały piorunami. Miały w sobie to, właśnie to.
-Znowu zacząłeś ćpać ?-wybuchnęłam.
-Charlotte - zaczął miękko.
-Obiecałeś.
-Nie bądź głupia.- odparł szarpiąc mój nadgarstek i wpychając mnie do samochodu.
-Przecież już z tym skończyłeś.-krzyknełam kiedy wszedł do środka.
-To nie Twój zajebany interes Char.- był wkurwiony, zaciskał dłonie na kierownicy. Oblizałam usta starając się uspokoić, ale ze złości mogłabym go zabić.Przygryzłam język, aby się nie odezwać niepotrzebnie. Otworzył schowek i wyjął luźno walającego się tam papierosa. Podał mi jednego. Chętnie chwyciłam go do ust, po chwili odpaliłam mu go zapalniczką która tam leżała. Wyjęłam jego telefon który walał się w schowku.
-Sukinsyn- skwintowałam czytając jego sms'y z jakąś laską.
-Wpadnie na noc, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. - posłał mi łobuzerski uśmiech.
-Pierdol się Bieber- łzy stanęły w moich oczach, ale nie dałam za wygraną. Wzięłam buch szluga i wciągnęłam powietrze głęboko do płuc.
-Wszystko okey ? -zapytał.
-Ta -odparłam.
-Pytam się o coś.
-Tak.
-Nie pieprz się ze mną Char. Co jest ? -zapytał.Co mam mu powiedzieć ? Zależy mi na Tobie " - po tym wszystkim ? Nie. Nie powiem tego. Przecież się nie przyznam, że jeden dzień z nim jest barwniejszy niż całe moje życie. Przecież się nie przyznam, że po tym wszystkim jak walczyliśmy ze sobą wzajemnie zdążyłam go pokochać ... Odwróciłam się do szyby i utkwiłam wzrok na poruszających się luźno drzewach.-Jak wolisz - wycedził wyraźnie wkurwiony. Do głowy wpadł mi Harry, cudownie było uciec od Justina myślami ...
I oto kolejny rozdział. Troszeczkę brudniejszy, troszkę tajemnic Charlotte i Justina.
Tyle, do napisania. xo
-Kiara.