Tak bardzo tęsknię. Za jednym i za drugim.
Za jednym tęsknię jakoś obsesyjnie, za wspomnieniami tego, jak się dzięki niemu czułam. Pamiętam, że inni mówili mi, że jego jeszcze również nigdy wcześniej nie widzieli tak szczęśliwego, jaki był wtedy, gdy się poznaliśmy. Odtwarzam tę historię w kółko w głowie, choć wiem, że w ogóle nie ma to sensu. Nie ma szans na powrót, zresztą nie chciałabym powrotu, tak sądzę. Gdzieś w środku pragnę jeszcze raz przeżyć te wspólne dni, których było tak niewiele. Nie pamiętam tonu jego głosu, nie do końca pamiętam uśmiech. Nie umiałabym odezwać się do niego a na jego widok serce przeciska mi się między żebrami na zewnątrz. Może właśnie przez to, że nasz czas był tak ograniczony mam w głowie tak wiele wspomnień. Maniana. Dzielenie przez zero. To jedna z tych rzeczy, których nawet matmą ogarnąć nie można. To jego słowa. Nie pamiętam go dokładnie. Pamiętam jak się przy nim czułam. W ogóle mnie nie było. Byłam wiatrem w koronach drzew, byłam wolnością, byłam szczęściem. I tak mnie smuci, że mimo szczerych chęci przy tym drugim czuję grawitację.
Za drugim jednak tęsknię inaczej. Za jego obecnością, za pocałunkami, za dotykiem, za śmiejącymi się oczami, za tym, że tak bardzo mnie kocha. Za tym, że ciągle jesteśmy razem, przez tak wiele dni i nocy. Setki dni i nocy. Setki wspólnych obiadów, miłego milczenia, spacerów za rękę, chwil tak zwyczajnych, że bezcennych. Nie pamiętam jego numeru telefonu, muszę zastanowić się chwilę nad datą imienin. Znam za to na pamięć jego dłonie, plecy, szyję, twarz. To moim zdaniem ważniejsze niż plączące się cyfry. On tego nie rozumie, że zachowane w mojej głowie cyfry naprawdę niewiele znaczą. Tęsknię za jego widokiem w moich drzwiach, za małymi kłótniami w których najchętniej bym mu przyłożyła lekko, żeby już skończył, bo czasem naprawde drąży niesitotny zupełnie temat. Tęknię za jego zapachem. I cieszę się, że nie widzę w nim tego pierwszego. Podobni są jedynie pozornie. W mojej głowie zawsze będą oddzielnie.
Przerażające jest to, że gdybym musiała dokonać wyboru między obecnością w moim życiu tylko jednego z nich... Nie wiem, co bym zrobiła. Wiem, co powinnam. Nie wiem, czy bym się na to zdecydowała. Pewnie wróciłabym w miejsce, z którego robiłam to zdjęcie, bo to okno łączy wspomnienia o jednym i o drugim. I poszłabym dalej wspominając dane mi wcześniej przeżyć szczęście.