...siedzę sobie właśnie...słucham nastrojowej muzyczki i myślę o tym jakby to było pięknie nie siedzieć tu samemu...ehhhh...jak cudownie by było siedzieć z głową wtuloną w Jego ramiona...czuć się bezpiecznie...trzymać w dłoni Jego ciepłą dłoń...móc Go pocałować bez żadnych obaw...
...wyglądam sobie przez okienko i widzę Go...i nic nie mogę zrobić tylko wpatrywać się jak w obraz...czy to naprawdę takie dziwne że mi to nie wystarcza...
wiem...nie jestem ideałem ale to nie znaczy ze nie potrafię kochać...dlaczego nikt nie daje mi szansy...
...i nie mówcie mi żebym dala sobie z Nim spokój bo On nie jest dla mnie...nie obchodzi mnie to i nie dam sobie spokoju...wiem że w ten sposób ranie samą siebie...ale ja już nie umiem żyć bez Niego...nie chce żyć inaczej niż z Nim...nie będę!
...ehhhhhhhh życie...daj mi Go choć na tydzień...daj mi nakarmić Nim zmysły na następne 20 lat...
...ehhhhhhhh...wiem że nie ma takiej siły która by mi Go dała...ale moje serce o tym nie chce wiedzieć...
...i jedno życzenie do złotej rybki...spraw abym była Jego...
...chcę trzymać Jego dłonie...gładzić Jego plecy...i patrzeć w Jego oczy...cały On - ideał...dajcie mi Go...zjem w całości...nie zostawię ani okruszka...i będzie mój już na zawsze...i z nikim się nie podzielę...