Dlaczego najśmieszniejsze sceny rozgrywają się pod koniec?
Ona w czerwonej sukni siedzi przy Nim - zanużonym w kałuży.
Wrzeszczy, żeby obudził się, wykrzykuje jego imię.
Do tego krople deszczu, krew i kilkanaście szwów.
[jakie to banalne]
Tylko nie wie, że On bawi się karuzelą na dnie oceanu.
Że słyszy ich cholerną piosenkę, a nie twarde wołania.
Nie wie.
Ale i tak ostatnia gra rozgrywa się na suchym lądzie.
Padają obietnice, całkiem, jak te w kościele.
Wszyscy w to wierzą, bo grają. Aktor musi być wiarygodny. Tak...
Żegnam.
( ach no tak. Zapomniałam. Znajdziecie mnie na cokolwiekpowiesz.fbl.pl )