skradlam Madzi ale jest.
mam nadzieje, ze to jest juz koniec mojego wkurzania, mam naprawde ochote ogarnac to wszystko i byc spokojna. pomijajac fakt, ze przydaloby sie wiecej smiechu, bo potem wybucham jak nie trzeba.
dzieeeekuje Paniom za swietny niedzielny wieczor, budyn na podlodze zmywalam o szostej rano, ale wazne ze bylo. w sumie powiem Wam, ze AKTUALNIE mam zajebisty zachod i denerwuje mnie to.
chce mi sie tanczyc!
nie ma to jak spac tylko na jednym boku, bo na drugim dzieki obitemu biodru sie nie da. generalnie daje mi to jakis rodzaj satysfakcji tylko boli jak cholera.
i osmiele sie wypowiedziec za kogos jeszcze: detoksy sa straszne w chuj.
i mimo wszystko lubie wracac ze szkoly o dziesiatej.
zaskoczenie na dzis: siade do biurka, zrobie zadania i naucze sie na biologie. takie mam pobozne zyczenie, bo sie nie umiem zmusic.
nie chce sie uzalezniac, nie chce byc na wyciagniecie reki. nie wkrece sie, nie wkrece sie. 'w naszych czasach trzeba robic melanz i sie nie przyzwyczajac'.
nie wiem dlaczego, ale mam nadzieje, ze zdjecie sie wam podoba.
moje notki wrocily do swojego pierwotnego porzadku i w sumie sie ich wstydze.
jestem masochistką
I don't think you realize what you mean to me not the slightest clue.