czejść, wróciłem sobie nie dawno do domu. generalnie spoko dzionek. obudzono mnie jakoś po siódmej i już nie mogłem zasnąć, więc wstałem, ogarnałem się, zjadłem śniadanie i zacząłem konwersować z Bell. oczywiście obrabialiśmy tyłki ludzią, bo tk najciekawsze. jak już mi się to znudziło to postanowiłem wybrać się do biblioteki oddać książkę i poszukać kilka informacji z jakiś tam encyklopedii. po godzince jak znudziło mi się uczenie wróciłem do domku, po czym zacząłem robić z mamą naleśniki. wyrobiłem ciasto...tak jestem z siebie dumny. zjadłem dwa no i Kamil pełny. trzeba było spalić kalorie, więc wybrałem się na godzinny spacerek, oczywiście ze słuchawkami w uszach. bez tego nigdzie ani rusz. ale rozkminy miałem...huhu, z resztą jak zawsze na takich spacerach, looool. gdy wróciłem wziąłem się za testy z historii i pp. wciągnąłem się w to, nie powiem, że nie. aż wszystko zrobiłem. już leżą sobie ładnie gotowe do oddania. oddam przed terminem, a co. fajny jestem, elo elo jeden zero. jeszcze czeka mnie referat z chemii na temat uzależnień, ale dowiedziałem się, że to na późniejszy termin, więc teraz mam luzy. ale zabiorę się za niego w następnym tygodniu. później zachciało mi się wyjść na dwór i nie zdążyłem do nikogo napisać a już sami do mnie dzwonią, huhuhu. no to see normalnie legalnie wyszedłem na dwór. ciul, że dziś wyjątkowo nie miałem ochoty na głupie żarty, ale jakoś dałem radę. na salę się rzecz jasna poszło, pogralismy trochę na xboxie, później w karty, zjadło się ciasto i wypiło herbatke no i trzeba było wracać. powrót do domciu od samego cmentarza miałem na rowerze hahaha, a co. szaleli z kurwiszczem na bagażniku, ale grubo było. już nie pamiętam kiedy ostatni raz jeździłem na rowerze. no a teraz sobie leże i nie wiem co mam robić. zapuszczam muzykę na słuchawkach, bo mam coś nowego i wbijam na fejsa. eloszka :*