Ostatnio zwątpiłem w siebie. Przez chwilę.
Idę przez galerię, i czuję się wyjęty. Wyjęty z ludzkości.
Są kobiety i mężczyźni. A ja czuje się czasem po środku. Czasem czuję się poza głównymi "folderami" ludzkości. I czasami niektórzy mówią, ot tak, tacy mądrzy, wiecie, że tylko te dwa zbiory istnieją.
I w czasie tego zwątpienia mam dwie osoby które od razu mnie uświadamiają, że nie ma żadnego podziału. Że nie ma ograniczeń, a ja jestem kim jestem, i czasem bardzo dobrze, że tym kimś jestem.
W szczególności dziękuję dwóm osobom: najlepszej przyjaciółce Justysi i mojej kochanej Nikolett.
Dzięki wam czuje się osobą, którą myślę że powinienem być. I nie czuję się zgubiony w tym świecie, w którym wszystko musi podlegać konktretnej definicji z jakiegoś powodu.
Dziękuję też wam wszystkim, którzy tu wchodzicie, czytacie, udzielacie się i tak dalej. Wasze komentarze często także są dla mnie choć i namiastkowym wsparciem.
Co do mnie, idę dalej nie żyć. Izolować się w jakichś 90% od ludzi.
Kiedyś przestanę, nie tu, nie teraz, nie jako osoba, za którą jestem uznawany....
Zachęcam do odwiedzania blogspota, dodałem przed chwilą wpis:
oliver-wavves.blogspot.com