Grzeczny Misiek, po szybkim Robertsie został ubrany i puszczony z powrotem luzem na halę. Kiedy już się wyciszył i sam podszedł nadeszła TA, długo wyczekiwana chwila. Najpierw na kole, w stępie, wokół mnie, a potem już samodzielnie po całej hali, maszerował z Dagą na grzbiecie. Stęp ma bardzo wydajny, przekracza o kopyto, a nawet więcej.
Gdy już się zgrali nadszedł czas na pierwszy kłus. Tak jak to było widać już w bieganiu luzem wykrok ma dość energiczny, a w siodle przełożyło się to na mocne wybijanie. Będzie się można łatwo uczyć anglezowania, ale i dla nas, przyzwyczajonych do podróżowania na małych koniach i kucach będzie to ciekawa odmiana :P