słitka z Majką, Justyną i Schmidtem na mikołajkach zawsze spoko, cnie
...
u mnie jest dobrze, taaak. patrzę na to zdjęcie i porównuje je do tego, co działo się jakoś rok temu w mojej poprzedniej szkole. co mogę powiedzieć... było dużo gorzej. a akcja właściwie dopiero zaczynała się rozkręcać.
nie będę się żalić, jak było mi ciężko, mimo tego, że to prawda. przez pewne wydarzenia zostałam sama. po kolei odwracali się ode mnie wszyscy, a ja słyszałam tylko wyzwiska kierowane w moją stronę. dziwka. szmata. kurwa. nie było już dla mnie nikogo. na przerwach w szkole sama spacerowałam po korytarzach, albo siedziałam w kącie z książką, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. "samotność to taka straszna trwoga"... nikomu nie życzę, żeby spotkało ich to, co mnie. to najgorsze co może być.
teraz, kiedy patzę na to wszystko wraz z upływem czasu, naprawdę nie mam nikomu za złe za to co było, bo wiem, że ja też sporo zawiniłam. nie umiałam szanować ludzi. przestały mnie obchodzić uczucia innych. i dostałam za swoje. co prawda, odbyło się to w bardzo drastyczny sposób, ale mnie zmieniło. chyba na lepsze. ktoś może mi teraz powiedzieć, że wyolbrzymiam, że przecież nie mogło być aż tak źle. ale było. nikt, kto tego nie doświadczył nie będzie mnie rozumiał.
w momencie, kiedy zdarzyła się pewna przykra sytuacja, której konsekwencją był płacz, cierpienie i psycholog - podjęłam decyzję, że się przenoszę. że dla mnie to już jest koniec. że nic nie łączy mnie z tą szkołą. i to chyba najlepszy wybór, który miałam okazję podjąć w moim życiu.
kiedy było pewne, że odejdę, ludzie wrócili. zrozumieli swoje błędy, ja zrozumiałam swoje. :) teraz z większością się koleguję, ale na przykład sporej części chłopaków z mojej dawnej klasy nie lubię, bo ocenili mnie właściwie tylko po tym, co mówili inni.
jestem jednak zdania, że w każdej sytuacji są jakieś plusy. zawsze to będę powtarzać. ja wreszcie przejrzałam na oczy, a to dobrze.
wszystko jest dobrze.
oprócz Niego.
ale to już inna historia. dobranoc :)