Ciągle przekonuję się, że następnym razem gdy zacznę uważać kogoś
za kogoś, kogo rzeczywiście kocham, za rodzeństwo, za przyjaciela,
będę musiała kilka razy to przegryść i dopiero przełknąć.
Teraz tylko się dławię i duszę. A kocham mimo to..
Coraz częściej czuję, że schodzę w cień.
Ktoś mnie zastępuje, że ktoś głupio gada, że chce wszystko naprawić(tylko gada), albo ktoś nie ma dla mnie czasu..
Nie ma czasu nawet napisać jednego smsa w ciągu dnia.. A na piwo z kumplami to ma czas.
Jeden głupi sms, a sprawiłby mi tyle radości..
Utwierdziłby w przekonananiu, że słowa ,,zależy mi na Tobie" są pokryte czynem.
Z jednej strony zdażyłam się przyzwyczaić, a z drugiej naprawdę mi przykro.
Że nie walczą o mnie ci, którzy kiedyś zapewniali mnie, że są warci tego samego.
Już od jakiegoś czasu polegam na zasadzie ,,licz tylko na siebie"
a później ktoś idiotycznie pyta co mi się dzieje i, że nie chce bym walczyła ze swoimi problemami sama...
Gentleman.
***
Pozdrawiam Szmerka i Aleksa. Dziękuję Wam.
Nie pytajcie.