Jarocin 2007.....w tym roku też tam się wybieram....cóż- wakacje, co zresztą widać na tym zdjęciu- zmęczona po ciężkiej nocy ale mimo to cholernie szczęśliwa......tak to juz jest....teraz czeka mnie to samo- szaleństwo. taniec., zabawa do białego rana....nie umiem tkwić w jednym punkcie.....chociaż przez ten krótki okres czasu mogę się wyzwolić, uciec.....być takim koczownikiem, jakim jestem w głębi duszy.....
promy fale trawa ciemna ciemnością nocy
oślepiające światła neonów
znaki materialnego bogactwa
te afrodyzjaki
planeta wieczna w nieustannym ruchu
sylwetka miasta odurzonego
trans
poczułam się jak mrówka nic nie znacząca
mrówka na ziemi
mały błękitny kwiatek zazął palić moją skórę
stałam się nieczuła na własne ja
pogrążony w transie miasta chłopak
siedział na poręczy
smutny ale wdzięczny
dziewczynie która przytłoczona światem
tańczyła w świetle księżyca
a jej ciało byłó w tym momencie
gładkie jak łabędzi puch
i pełne sprężystej siły jak u kota
taniec nagiego ciała w odrealnionej rzeczywistości
nocy
włączył się w moją nieznośną lekkość bytu