Tylko raz płakałam, kiedy odjeżdzała Kasia. To było jakieś 4 lata temu, kiedy pierwszy raz odjeżdzała do Anglii.
Dzisiaj kiedy się z nią żegnałam znów uroniłam trochę łez. Widziałam ją ostatnio rok temu. Kolejny rok rozłąki, po miesiącu śmiechów, rozmów i wycieczek będzie bardzo długi. Tym bardziej, że własnie za rok, ja będę zajęta załatwianiem spraw w Poznaniu, a ona pracą w Essex. I nie wiadomo, czy w ogóle będzie tak jak kiedyś...
Tęsknię za nią już teraz, mimo że ostatni raz tuliłam ją 15 minut temu. Przed jej odjazdem nie byłyśmy tak zrzyte jak teraz, chociaż muszę przyznać, że przyjaźń na odległość nie należy do łatwych.
Wróciłam na fbl, ale nie wiem na jak długo. Zaczynam za tydzien maturalną klasę... nie wiem jak to będzie.
W każdym bądź razie wakacje 2oo9 zaliczam do najbardziej udanych wakacji w całym moim życiu. Ostatnie 'najlepsze' miałam 4-5 lat temu.
Pobierowo, Licheń (mimo że to miejsce kojarzy się głownie z religią, jest co wspominać xD), całe 2 miesiące z Nim =*, miesiąc z Kaś i resztą, gruszki Martyny xD, cała masa małych imprez, w tym zlot motocyklistów w Krotoszynie na który weszlismy legalno-nielegalnie xD, dwudniowa 18 Kas, oglądanie gwiazd, burz, dożynki =p, wycieczka rowerowa do Ostrowa po której do teraz boli mnie ciało =p, i wiele, wiele innych rzeczy...
Dla niektórych ludzi to tylko mało miasteczkowe wakacje, tym bardziej dla tych którzy co roku odwiedzają kraje typu Egipt, czy Tunezja.
Dla mnie to najbardziej zajebiste wakacje. I wiem, że innych takich już nie bedzie.
Parę dni temu stuknęło nam z Pawłem 3 miesiące. 3 cudowne miesiace... =) <3 =*