Francesco, on mic' (;

Mój Boże, jak to było dawno...  (mam na myśli apetity na zdjęciu) (;

Uwieczniona została chwila odkrycia złóż przymanhattanowych butelek po apeticie (mocny) gorzki : P

Szkoła mnie wkurza o tyle mocno,  o ile nieskończenie dużo mam zaległości po szpitalu...

Mogą mi się powiększyć, bo może trafie tam spowrotem... ; /

ale cóż... jak to mówiom "cos Ci powiem, nie przejmuj sie zyciem bo zywo z niego i tak nie wyjdziesz." ... (;

Po takim wspaniałym dniu z moją owjeczką, nic mi nie stoi na przeszkodzie by nazywać życie przegranym, bo je pokonałem, wybiłem mu z ręki największą broń, argument w walce z nami - smutek. Dzięki Tobie, truskaweczko (:

Nawet wróciłem do takiej jednej rzeczy, którą przysięgłem sobie zostawić do końca życia w spokoju... a może jednak nie warto?

(Ogłoszenie płatne) Jeśli umie ktoś fizykę, chemie, matme w stopniu bardziej niż komunikatywnym, to zapraszam na sesję popularnonaukową w postaci łopatologicznego tłumaczenia mi zawiłośći tych dziedzin : P płatne w naturze! (albo ziemniaki, albo rzepak, co kto lubi :P) (Koniec ogłoszenia płatnego : P

Nauczyłem się piec, tańczyć się nigdy nie nauczę, ale to już i tak coś! ^ ^

jest prawie 3 w nocy... picie na krzywy ryj po cichu mate' to był zły pomysł... nie usne pewnie do czwartej trzydzieści :P

"Bursztynie! Pali mnie, do Twej bliskości
zawsze, gdy tylko w myślach mych gościsz
Ileż ja westchnień ku Twemu oblicze
Stęskniony wysłałem - nie zliczę!"

Tak chyba najlepsiej, Kamyczku mój, malutki (: