Macie zdjecie w jakze zastraszajaco cudownej jakosci.
Jakas faza w h&m i cudowne rozowe spodnie.
A tak serio to gdyby byly czarne to bym je kupila...
A tak poza tym staram sie jakos funkcjonowac.
Jakos tzn nie siedziec i nie spac calymi dniami i nie plakac na zmiane.
Nie ukrywajac nie radze sobie z tym wszystkim.
Boje sie przyszlosci i nie umiem podjac jakich kolwiek decyzji.
Nie umiem nic zdecydowac.
Odsuwam wszystko od siebie ale tylko na chwile.
To wraca ze zdwojona sila i objawia sie nieprzespanymi nocami.
Dowiaduje sie co chwile kolejnych rzeczy, ktore mnie przerazaja.
Wszystko mnie przerasta.
Chyba sama sobie nie poradze.
Nie wiem jak ale musze sie pozbierac.
Musze przynajmniej byc w stanie pomoc komu innemu.
Narazie sama potrzebuje pomocy....
Zeby bylo zabawniej nadzieja ktora dawala mi sile do przertwania kolejnych dni prysla.
I cholera jasna ja chce do domu!
Chce do niego!
Mielismy sie spotkac w niedziele a tu kurwa gowno z tego :(
I do czego mam teraz odliczac dni?