Próbuję wrócić do biegania, pobrałam apke której używałam przed pandemią. Ciężko mi uwierzyć teraz z perspektywy czasu jaka byłam zawzięta, ile biegałam i jak dobrze mi to szło mimo, że każdy wybieg był katorgą i nigdy tego nie lubiłam.
Wczoraj miałam w planach przebiec 5km, ale zrobiłam 3,5 z przerwami, o dziwo nie wytrzymały mi łydki. To całkiem nowy rodzaj bólu dla mnie. Zazwyczaj siadały mi plecy albo ramiona xD tak, to też jest oznaka złej formy, ale wybraniam się skoliozą.
Jutro payday. Chcę wrócić na siłownię.
Nie wiem czy to, że mówię to na głos nie przyniesie odwrotnych rezultatów jak zawsze, ale coś we mnie pękło. Nie mogę tak dłużej żyć. Nie chcę.
Skoro raz mi się udało doprowadzić do ładu, to wiem że jestem w stanie zrobić to znowu. Muszę i chuj.