Nienawidzę siedzieć na dupie. Nie robiłam tego od dawna, nie chcę. Mam za dużo czasu żeby myśleć, obserwować się i rozpamiętywać. Tak sie nie wychodzi z problemów- tak się w nie wpędza. Czuję że znów jestem na granicy, że za chwilę będę potrzebowała pomocy, a przecież teraz nikt mi jej nie zapewni.
Byłam już tak blisko ogarnięcia, a teraz jakiś pieprzony wirus strąca mnie z planszy i muszę zaczynać wszystko od początku.
Brałam pod uwagę wiele scenariuszy, ale przez myśl mi nie przeszło, że stracę wszytsko tak z dnia na dzień. Ta bezradność nie daje mi spać.
Niech to wszystko się już skończy, błagam.