W niedzielę (22.05) byłam na komunii kuzyna -Kubusia.
Najgorsze było wstać rano o 7:00 -> później śniadanie -> szykowanie się -> po czym dwu godzinna podróż.
Ale nie było źle - dojechaliśmy XD
Jazda minęła mi bardzo szybko.. i dobrze : p
Zdążyliśmy nawet na czas. Lecz tu zaczęło się najgorsze.. Na tej "mszy" czułam się jak na stypie ; o
masakra, był taki zamuł, aż się dziwiłam, że nie zasnęłam :D
Hm.. może to też dlatego że rozbawił mnie "śpiew" tamtejszej organistki. <hahaha>
Poprostu razem z siostrą nie mogłam z niej .. <lol2>
(dobra mniejsza z tym..)
Po skończonych torturach, nareszcie, zaczęła się ta przyjemna część. ^^
To co się działo to raczej oczywiste, KOMUNIA jak KOMUNIA ^.^
tamten dzień był udany i na koniec chcę jeszcze pozdrowić Daarię <3 ;*
Ps. na zdj. zamieszczony powyżej widnieje właśnie tort komunijny Kubyy ^^
mmm <3
" dzieci i zegarków nie można stale nakręcać, trzeba im dać też czas do chodzenia "
Użytkownik foorgiveness
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.