po prawie pół roku w końcu dodaje..
Wracam do domu odcinam się od syfu
Wydycham niepokój , wkurwienie zostawiam z tyłu .
Wiesz kocham jak ty nienawidzisz że potrafię
I ciepię na bezsenność kiedy stres na gardło łapie
Tu gdzie nie pomaga pacierz , raczej siano i koneksje
Mam serio wyjebane czy masz wobec mnie obiekcje
Wciągam powietrze ten ukochany chłód nocy
I się uśmiecham pomimo , że patrzę znów w oczy
Nie chcę umoczyć , skończyć tak jak tamci
Nie dam podciąć swoich skrzydeł , nie zmarnuję swojej szansy .