nie wiem od czego zacząć.
w szkole jest do dupy.
same sprawdziany, dziś z bioli jutro z chemi.
fuck jeszcze jutro jest hista, której nie nawidzę.
pzedupione mam.
z tą biolą mi się picło bo pytania siadły, a jak chemia była to jakoś nie podrodze miałam do szkoły i gówno wiem.
pierwszy raz nie mam ochoty uczyć się chemi.
serio.
jeszcze dziś ten aerobik mam. fuck, fuck, fuck.
będę znów w nocy siedzieć i się uczyć.
awwww.
pozatym w ten weekend same melanże, a przyszły tydzień też jest ciężki.
i kiedy ja mam się uczyć?
doba powinna trwać 34 godziny.
conajmniej.
wtedy jeszcze mogłabym uczyć się grać na saksofoniei na hiszpana chodzić.
to było by piękne.
może za rok.
dzięki zuza za imieninowe życzenia :*
pozdro666
