Gdybyś był, a nie bywał
Raz na jakiś czas...
Byłabym wreszcie "czyjaś"
Nie "bezpańska" - aż tak...
Jesień trwa -
Rdzawych liści czas,
Kaloszy, peleryn i mgły
Jesień trwa -
Szpetnej aury czas
Pod płaszcze się pcha,
Wyziębia nam serca - wiatr
Wraz z nową Fluo nadszedł czas zadumy, zamyślenia, melancholii, zawieszenia, zamknięcia się, zatrzymania.. zwał jak zwał. Jedyne co mi obecnie poprawia humor to spotkania MiCzu, gdzie optymizm jest podstawą. W moim przypadku nieco udawany, ale może z czasem sie to zmieni. Od paru dni mam ochotę na spacer po lesie, gdzie jest pełno złotobordowych liści jednak i jesień w tym roku nie taka jak być powinna. Chyba potrzebowałam takiego wewnętrznego wyciszenia się, aczkolwiek trudno powrócić mi do rzeczywistości. Plan tygodnia bardzo napięty, ale być może to będzie jakieś wyjście z tej sytuacji.. po prostu brak czasu na cokolwiek. Wczorajsze spotkanie z Simoną należało do tych bardzo miłych chwil, których ostatnio w moim życiu coraz mniej. Jakoś od jakiegoś czasu wolę spędzać moje "wolne" z kubkiem gorącej harbaty na kanapie z książką lub oglądając stare filmy. Z wiadomych przyczyn swój wyjazd do Warszawy odwołałam. Może kiedy indziej.. w tym tygodniu spartakiada osób niepełnosprawnych i wolontariuszy + zajęcia z dziećmi niepełnosprawnymi. To jakiegoś rodzaju sprawdzian dla mnie samej. Zaczynam uczyć się siebie od nowa... A od jutra powrót do szarej rzeczywistości. Czy moja wiedza na temat przemian gospodarczych, społecznych i politycznych XX wieku w Polsce cos zmieni? Jeśli nie, to wykorzystam ten czas na czytanie mojej Poczwarki. Chyba zrobię sobie w najbliższym czasie małe L4 na załatwienie paru spraw.. nieważne. Brakuje, oj brakuje.
Chyba naprawdę już nikt mnie nie chce słuchać, skoro tak często tu piszę...
PS1. Dziękuję Simonie za sobotę.
PS2. Dziękuję Agnieszce za dzisiejsze granio-śpiewanie.
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwaWieczór nad jeziorem andrzej73... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24