że tak powiem: fleja w podróży
ciężki tydzień no. zwalilam fizę, wos poszedł chyba dobrze, dalej nie mam zeszytu od matmy.
ehh, mam jakieś rozedrganie emocjonalne. może to hormony, a może mam jakieś szmery na bani po prostu.
chyba znalazłam receptę na spiny w związku. jest git.
pingwiniasty się rozchorował przez sobotnie wybryki :P mimo wszystko ten wypad zaliczam do udanych.
w czwartek babysitting - haha. żeby się tylko żadne nie zesrało, o matkoooo!
dzisiaj bardzo poczułam chęć przewinięcia swojego życia o 5 lat do przodu. :c
kiedy ja w końcu odpocznę i znajdę czas żeby sprostać oczekiwaniom?
push reset