chrum chrum
no i koniec wolnego.
pobibowałam, poszlajałam się, pomiłościowałam, odpoczęłam.
przydał się ten długi weekend, oj przydał.
teraz pora na dopinanie wycieczki na ostatni guzik i już za 2 tygodnie podbijemy Kraków ;)
dziś pogoda całkowicie z dupy i najchętniej poczytałabym jakąś dobrą książkę pod kocem, pijąc waniliową herbatę i od czasu do czasu zerkając na śpiącego z otwartą buzią księcia bojana, hahah : D :*
póki co jest dobrze, i niech tak zostanie.
jak rozbitek trzymam się
dobrej myśli, jeśli jest
ale gorzej, gdy nie...