Czas leci nieubłaganie. Tak naprawdę kończy się kolejny rok. Strasznie dużo się zmieniło, to co prawda jeszcze nie czas na podsumowania, ale ciężko nie zauważyć tego wszystkiego co się wydarzyło. Minął już prawie rok odkąd poznałam jedną z osób, która miała bardzo duży wpływ na moją osobowość, kilka osób pożegnałam, a ja sama dojrzałam, przestałam się bać, zaczełam myśleć w inny sposób i zgubiłam tę swoją naiwność oraz bezgraniczną wiarę w ludzi. Trzeba było swoje przejść, ale to lepiej dla mnie. Tymczasem to już 1,5 miesiąca we Wrocławiu, zmiana miejsca zamieszkania 30 razy też ma swój urok. Jedyne co mogę stwierdzić to to, że najlepszą częścią studiowania nie jest nauka czy imprezy, tylko ludzie. Tak cudownej ekipy jak moja grupa dawno nie poznałam. Ciężko przewidzieć czy przetrwamy razem 3 lata, ale to na pewno będzie jeden z lepszych okresów w moim życiu. Zwłaszcza z taką współlokatorką, która po tygodniu chorowania dzisiaj co 10 min powtarza 'Tyśka, ale chodźmy po piwo... :(' Love ya :*. Jutro Eter again, zdecydowanie to lubię. I tak sobie właśnie leci ten czas. A ja pierwszy raz od dawna nie czuję się zagubiona. Jedna jedyna rzecz mi przeszkadza - nie chcę się uśmiechać za każdym razem, kiedy widzę Twój uśmiech, ale to chyba silniejsze ode mnie. Damn!
'Nic nie znaczące to coś,
I najważniejsze to nic,
Widziałem dzisiaj Twój głos,
Nie ma nikogo, jak Ty.'
Wszelkiej pomyślności. :)
Tyśka