/nie ja. ładnie się brzuszka pozbyła, skubana!
bilans:
ś: 2 kromki chleba z serkiem + trooszkę pomiodra [220]
o: spaghetti(nie jakaś duża porcja) [450/500]
k: nic
razem: 670(720)/1000
nie wyszło tak źle, nawet z tym spaghetti. nie żałuję. możecie mi mówić, że przez to nigdy nie schudnę blablabla, ale wiecie co? JUTRO TEŻ TROCHĘ ZJEM, O. poćwiczę i będzie ok. chociaż w sumie, jutro zostaję sama, to może wyrzucę gdzieś ten obiad czy coś?
mama powiedziała, że dostaję paranoi z tym odchudzaniem... zjadłam żeby udowodnić sobie i jej, że tak wcale nie jest (teraz przynajmniej na trochę się ode mnie rodzina odczepi -.-)
dziewczynki kochane, zdradźcie mi parę przepisów na takie łatwe, tanie i dietetyczne obiady ;*
(bo chcę zacząć sobie sama gotować. myślicie, że to dobry pomysł? ;)