Rozpoczął się nowy miesiąc, ostatni w tym roku, więc jest to najwyższy czas, by wziąć się za siebie już tak na serio, ustalić sobie priorytety, wyrobić dobre nawyki. Jestem zadowolona, że w listopadzie ruszyłam dupsko. Zaczęłam ćwiczyć w miarę możliwości i trwa to dłużej po raz pierwszy, odkąd założyłam tu bloga i miałam przerwę w ćwiczeniach. Znalazłam dorywczą pracę, którą skończyłam w idealnym momencie. Nie jestem zadowolona z dwóch rzeczy: nadal nie potrafię jeść słodyczy z umiarem, bo jak już się za nie wezmę, to jem paczkami/tabliczkami/czycotamchcecie, a nie tak jak się powinno. Druga rzecz to nauka. Nie mam motywacji. No za cholerę. We wtorek mam kolokwium, zaczęłam się uczyć w zeszły wtorek i powinnam już dawno mieć materiał opanowany, a ja nie ogarnęłam nawet połowy, bo jak już był na to czas, to zajmowałam się czymś innym. To jest chyba najgorszy z moich nawyków. I pora to zmienić. Bo właśnie nastał odpowiedni moment.

Od dziś chcę być zorganizowana. Właściwie to jestem, ale wolnym czasem nie potrafię dysponować. Albo nie potrafię go sobie wygospodarować. Nie wiem. Postanowiłam sobie, że będę się nagradzać za jakieś swoje małe sukcesiki. Może to być jakiś nowy kosmetyk, ciuch, dodatek, może kawa w ulubionej kawiarni. Coś, co sprawi mi radość i coś, czego nie będę żałować po kupnie. Byle nie jedzenie. Myślę, że dobrym pomysłem będzie też zapisywanie sobie, a może nawet i tutaj, takich małych sukcesików, ale też i grzeszków, żebym miała lepszy obraz tego, co powinnam w sobie zmienić. Kurcze, już mi się to podoba :D

Pierwsze co powinnam, to wygospodarować czas na naukę oraz czas dla siebie. Żebym po ciężkim dniu czuła, że coś mi się należy i mogę spokojnie, bez wyrzutów sumienia, że znowu nic nie zrobiłam, obejrzeć ulubiony serial, malując paznokcie ;)

Mam nadzieję, że mi się uda ;p