sylwek 2008. dorwałam zdjęcia i sikam ze śmiechu.
tu składałam życzenia chyba Guciowi albo coś.
"słoneczko" między słoikami a sokami, pod barkiem.
za chuja nie wiem jak ja te oczy pomalowałam.
Prosiaczek w sreberku wirował na parkiecie, Natalon siedział ze mną pod lodówką, Ed szalał z aparatem a reszta to nie wiem.
a teraz weekend
siedzę z majkelem na słuchawkach, znaczy z uszami na majkelu, znaczy ze słuchawkami... dobra wiadomo o co chodzi! ważne jest to że nie słyszę jak mama właśnie drze się z góry że mam zejść na dół... kurwa no. z dołu się drze że mam zejść. coś się nie mogę wysłowic. ale mniejsza o to bo właśnie zrezygnowała.
bo tak w ogóle to ja się pakuję!
nie wiem gdzie ta biała bluzka. i właśnie dupa.
Maaaaaaaaaamo! nie wejdziesz do mojego pokoju jak mnie nie będzie! bo go zamknę! na k l u c z
jadę! i wracam w śrooodę. czyli nie jadę nad morze! i dupa. szkoda.
ale spoko nie tym razem to innym nie?
sialalalalalalalalalalalalalalala!
czeka mnie 3h drogi!
łu-hu hu hu! :D czas naładowac mp3!
Lejdis moje kochane. w czwartek się widzimy?
-w poniedziałek do szkoły!
-gdzie?
-do szkoły cioto!
-o czym Ty gadasz?
- o pojebkowie! wchodzisz i łapiesz emozwałę nooo! boże jak Ty nic nie czaisz!
-aaaa! wiem! nie musisz krzyczec.
jaźnie pierdolca dostają.
- Spotkamy się porozmawiamy...
- Tak! Ja już znam te Twoje rozmawianie!
- To gdzie?
- U mnie.
prawie sie spakowałam. dobra nie spakowałam się.
ups. u Babci nie ma interneja chyba.
dobra dam se radę, mam mój superekstra zjebany tel któy na polskim (bo właśnie wtedy mi się przypomina) nigdy nie chce sie przestawic z głośnego na cichy. a po za tym ginie gdzieś w torbie i o.
nie denerwuj się Robal. rilaks.
coś się wymyśli. nie w czwartek to w inny dzień.
w piątek 3 klasy pa pa.
nie zabiłam się. aczkolwiek po 2 h nie czułam nóg.
po sklepie chodziłam bez butów. a co.
a co do 3 klas.
zazdroszczę im. tak zajebiście im zazdroszczę!!
ale...
tak sobie myślę (tak właśnie! myślę) że gdybym po skończeniu szkoły zamiast na tym szlochającym apelu (piątkowy apel był megazajebisty) poszłabym cichaczem do sekretariatu wzięła swiadectwo i do domu!
kończę pa